Dieta wegańska/wegetariańska-co się zmieniło po siedmiu miesiącach
Minęło już siedem miesięcy odkąd przestałam jeść mięso. Wcale mi go nie brakuje, wcale za nim nie tęsknie, wręcz przeciwnie-myśl o zjedzeniu czegoś mięsnego przyprawia mnie o obrzydzenie. Patrząc na pieczonego kurczaka, mielonego kotleta bądź inne „wspaniałe” mięsne pyszności widzę tylko i wyłącznie kawałek martwego mięśnia zwierzęcego bezlitośnie zmielonego w maszynce i usmażonego w głębokim oleju. To okropne. Ale tak naprawdę jest. Co to jest mięso? Co to jest kotlet? Coś, co brzmi tak zwyczajnie i naturalnie jest kawałkiem martwego zwierzęcia, zabitego bez żadnych skrupułów, trzymanego w niewoli, karmionego często na siłę, bitego, traktowanego jak produkt zwierzęcia, które tak jak ludzie ma uczucia i wolę życia. Zabijanie zwierząt, mielenie, krojenie i smażenie ich jest perwersyjne. Nienormalne. Nieetyczne. Według mnie. Mleko krowie już mi nie smakuje. Raz byłam u koleżanki na kawę, z braku roślinnego nalałam trochę krowiego do kawy i...ohyda🤮 Sam ten zapach już mnie odrzuca... Ter